Czy kasowy PIT rozwiąże problemy przedsiębiorców

Zgodnie z  zapowiedziami premiera Donalda Tuska zostanie wprowadzony kasowy PIT, co spowoduje, że przedsiębiorcy zapłacą podatek dochodowy dopiero po otrzymaniu środków z tytułu zapłaconej faktury, a nie z tytułu samej faktury. Oznacza to, że firmy objęte podatkiem dochodowym od osób fizycznych będą płacić podatek dopiero wtedy, gdy dostaną pieniądze od kontrahenta. Zmiana sposobu rozliczania PIT niestety pociąga za sobą kolejne modyfikacje w informatycznych systemach księgowo-podatkowych.

Na razie nie ma jeszcze konkretnego projektu nowelizacji ustawy o PIT, ale sama zapowiedź zmian kreuje zmianę momentu powstania przychodu u osób fizycznych rozliczających PIT.

Obecnie zasadą jest, że w działalności gospodarczej za przychód uważa się kwoty należne, choćby nie zostały faktycznie otrzymane. Oznacza to, że przychód do opodatkowania powstaje już w momencie wystawienia faktury, nawet, gdy kontrahent nie opłacił tej faktury. Zasada ta działa też w drugą stronę. Nieopłacone wydatki nie mogą stanowić kosztów uzyskania przychodów, a jeśli stanowiły to muszą powiększyć podstawę opodatkowania.

Obecnie w ustawie o PIT obowiązuje tzw. ulga na złe długi, tj. gdy przedsiębiorca nie otrzyma zapłaty przez 90 dni, licząc od terminu płatności wskazanego na fakturze, może skorygować przychód. Do czasu korekty jest to jednak przychód wykazywany do opodatkowania.

Jednocześnie istnieją warunki zastosowania tej ulgi powodujące, że nie wszyscy mają do niej prawo np. przedsiębiorca nie może być w trakcie postępowania restrukturyzacyjnego, upadłościowego lub likwidacji, nie mogły minąć 2 lata od wystawienia faktury (licząc od końca roku kalendarzowego),  transakcja musi dotyczyć firm, których przychody są opodatkowane w Polsce.

Kasowy PIT będzie z pewnością korzystniejszy od istniejącego rozwiązania, ale dopóki nie ma projektu ustaw, to nie wiadomo, jakie zostaną wprowadzone warunki, który umożliwią korzystanie z nowych przepisów. Najważniejsze jest to, aby kasowy PIT faktycznie stał się narzędziem ograniczającym nadmierny fiskalizm. Sama deklaracja jego wprowadzenia bez analogicznych rozwiązań po stronie nieopłacających faktur nie ograniczy też zatorów płatniczych.